Magiczne słowo, w które obfitują meksykańskie pamiątki, gringos powracający z wakacji na Karaibach czy też Meksykanie za każdym razem, gdy rozmawiają o jedzeniu. Polska Wikipedia opisuje je tylko w 3 zdaniach i to jeszcze niepoprawnych politycznie! A o tacos już przecież niejeden napisał książkę, a nawet Tacopedię (zawierającą ponad 100 przepisów)!
Taco to nic innego jak kukurydziana tortilla (placek o średnicy 8-10 cm), z nadzieniem. Możemy w nim znaleźć wszelkiego rodzaju mięsa przyrządzane na różne sposoby lub owoce morza, a także rozmaite warzywa i owoce. Dodajemy tylko pikantny sosik, sok wyciśnięty z limonki (składnik obowiązkowy, zgodnie z zasadą: im więcej, tym lepiej) i gotowe. Co ciekawe, naprawdę dobre taco zostanie zaserwowane na dwóch plackach 🙂
Tacos mogą być traktowane jako cały posiłek lub jedynie przekąska. To taki meksykański fast food. Tak jak nasze zapiekanki można je kupić „na ulicy”, albo w miejscowych lokalach nazywanych taquería. Znajdziemy je w całym kraju, a w poszczególnych regionach mogą różnić się kombinacjami tego, co znajduje się w środku. W Puebli i 
Tlaxcali mamy tacos arabes, w Mieście Meksyk można zjeść najbardziej tradycyjne tacos al pastor, w Hidalgo tacos de barbacoa (baranina pieczona w dziurze w ziemi, wyłożonej liściami maguey’a), a na Jukatanie znajdziemy tacos ze specjalnie przyrządzaną regionalną wieprzowiną w stylu cochinita pibil.
W całym Meksyku serwują taco z każdą częścią ciała zwierzątka, jaka nam się tylko zamarzy (obok piersi i karkówki zajadamy: język, flaki, wargę, głowę, wymię, macicę, mózg i oko). Co więcej, potomkowie Azteków jedzą nawet tacos z… jądrami byka! Zgodnie z założeniem: Jedz i nie pytaj co to…
Istnieją tysiące wariacji tacos. Całość można podsmażyć, wtedy będziemy mieć tacos dorados w chrupiącej tortilli. Można też „kisić” tacos w skrzynce – tacos de canasta (również typowe dla Miasta Meksyk).
Meksykanie potrafią zrobić tacos ze wszystkiego i z niczego. Bardzo często jedząc śniadanie czy obiad, dojadają tortillą (tak jak my chlebem) i wkładają do niej to, co znajdą na talerzu. I voila, taco w całej okazałości! Ku memu oburzeniu, znajomi kiedyś zrobili tacos z kawałków kurczaka z różna i resztek mojej surówki z marchewki i jabłka. Wyglądało to dość dziwacznie, ale pokropione limonką smakowało super!
A teraz o tym, co ma wspólnego taco z kebabem. Istnieją 2 rodzaje tacos, których mięso jest opiekane na pionowym grillu, zupełnie jak to w kebabie. Są to tacos arabes, czyli kawałki baraniny serwowane w zawiniętej pszennej tortilli lub arabskim placku pita z aromatycznymi przyprawami, oraz tacos al pastor.
Te drugie zmeksykanizowały kebaba: baraninę zastąpiły wieprzowiną i zmodyfikowały przyprawy, w których mięso jest marynowane. Tacos al pastor (w Monterrey nazywane też tacos de trompo) oprócz mięsa doprawionego achiote, octem i chili, zawierają jeszcze ananasa i aromatyczne liście kolendry. Połączenie jest fantastyczne! W Mieście Meksyk znajdują się również lokale, w których można spróbować tortas al pastor – buły wypełnione takim samym nadzieniem jak tacos. Wyśmienite!
Żeby sprawa była jasna, tacos jemy rękami. Dlatego w każdym lokalu i na każdym straganie znajdziemy umywalkę z mydłem (jeszcze nigdy mi go nie brakło!) lub butlę z żelem antybakteryjnym. Wszystko za free 😉 Wbrew powszechnemu mniemaniu, w Meksyku można żywić się na ulicznych straganach i uniknąć zemsty Montezumy! Warunek jest jeden: należy jeść tam, gdzie są duże kolejki (miejscowych, nie turystów). I przede wszystkim myć ręce przed jedzeniem! Jeśli ktoś by się raz zatruł, to już więcej tam nie wróci. A jak są kolejki to nie tylko oznacza, że jedzenie jest świeże, ale też dobre! Logiczne, czyż nie?
Czy wiecie, po czym można poznać prawdziwego miłośnika tacos? Po tym, że łapie cały placek (z zawartością) w dwa (2!) palce (oczywistym jest, iż przy jedzeniu się nie brudzi). Spróbujcie! To dużo trudniejsze niż jedzenie pałeczkami.
Na koniec zostawiłam najciekawsze. Oto jak zaserwowano mi tacos w jednym z lokali w Puerto Vallarta.
– Dlaczego talerz jest owinięty plastikowym woreczkiem? – zapytałam.
– Żeby oszczędzać wodę. Po zjedzeniu wyrzucimy zużyty woreczek i założymy nowy. Talerz znów będzie czysty.
Dla tych, co nie lubią zmywać naczyń – rozwiązanie jak znalazł. Dobrze, że nie stosują takiego rozwiązania w publicznych toaletach…
A jakby ktoś oszalał tak jak ja i postanowił domowym sposobem przygotować sobie pyszniutkie tacos al pastor, to poniżej zostawiam bardzo uproszczony przepis. Podkreślam, że został on uproszczony na warunki europejskie 😉 Jednakże tak, aby można było zachować nutkę egzotyki.
O tacos ciąg dalszy już niedługo…
Tacos al pastor – domowy przepis:
1. Łopatkę lub polędwicę wieprzową kroimy na cienkie paski, marynujemy (kilka do kilkunastu godzin) w przyprawie Achiote (można zakupić w Kuchni Świata lub sklepach z żywnością meksykańską), wygotowanych i zmielonych papryczkach chili guajillo i chili ancho z odrobiną soli, octu, oregano, kminu rzymskiego, czosnku i soku z ananasa.
2. Smażymy mięso.
3. Na patelni bez tłuszczu podgrzewamy tortillę (najlepiej kukurydzianą, z braku laku pszenna też da radę, ale nie przyznawajcie się Meksykanom).
4. Wypełniamy tortille mięsem. Posypujemy liśćmi kolendry, dodajemy posiekaną cebulę i ananasa.
5. Na koniec sos Valentina/Tabasco lub chili habanero i obowiązkowo sok z limonki.
Smacznego!
